Miasto polozone 1500 m n.p.m., otoczone gorami, przez co czesto pada deszcz, ale za to roslinnosc bujniejsza niz w parku Tayrona na wybrzezu.
Slyszalam kiedys okreslenie, ze Kolumbia to wiele odcieni zieleni... oj tak. A ze kolor zdecydowanie mi bliski to na prawde bardzo tu pieknie.
Przed wycieczka do Medellin w Internecie mozna przeczytac np. ze:
- Według badań Interpolu najniebezpieczniejsze miasto świata do roku 2003, kiedy przestępczość zaczęła spadać. Obecnie liczba morderstw rocznie waha się na poziomie 700. Tym samym znacznie niebezpieczniejsze jest np: amerykańskie Detroit - ok. 500, przy ponad 2 razy mniejszej liczby mieszkańców.
- W Medellín urodził się kolumbijski piosenkarz, Juanes, działał tam też Pablo Escobar.
- Medellín to jedna z narkotykowych stolic świata i w związku z tym popularne w Ameryce jest przysłowie "Naćpany jak mucha z Medellín".
Jednak nie warto jest sie tym przejmowac, bo w Medellin mozna pojechac kolejka do pieknego parku Arvi, ktory troche przypomina polskie gory... ah, jakos teskno mi sie zrobilo ostatnimi dniami ;)
Mozna tez zwiedzic Museo de Antioquia gdzie cale 3cie pietro jest pelne prac sprezentowanych przez znanego artyste Botero. Jego charakterystycznego stylu nie da sie nie rozpoznac. Mega mi sie podobalo - zarowno rzezby jak i obrazy :)
ze specjalna dedykacja dla przemilego sasiada... Znalazlam dla Ciebie dziewczyne! foto ponizej ;)
Udalo mi sie tez odwiedzic ogrod botaniczny w Medellin, wstep free, duzo piknikow, dzieciaki po szkole z plecakami, zakochani, mnostwo przepieknych motyli i roslin. A wsrod nich Kasia
Nastepnego dnia pojechalismy na dzialke do Carlosa, mojego bardzo dobrego kolumbijskiego znajomego, ktory to w bezposredni sposob przyczynil sie do tej wycieczki pytajac za kazdym razem jak rozmawialismy - Kasia, kupilas juz bilety?! ;)
3 samochody bylych studentow Polimi (Politecnico di Milano), wiekszosc z nich poznalam w Como... cudne spotkanie i wspomnienia :)
Dzialka miesci sie w malowniczej miejscowosci Jardin w gorach, ok 3 godziny drogi od Medellin. Niestety nie uda mi sie pojechac do Amazonii ale za w okolicach Jardin tak sie wlasnie czulam... jak w puszczy...
Domek 2 pietrowy, 5 sypialni, kuchnia, salon, 2 lazienki, balkon i taras...
Dookola rosna platanowce i krzewy kawy. A wygladalo to tak:
- jedzac swieze mango z sola i cytryna, przygotowane przez Natalie, w moim ukochanym hamaku na tarasie...
- domek w ktorym stacjonowalismy
- a to ogrod sasiada
Jardin - po hiszpansku ´´ogrod¨ - mnostwo kwiatow...
i jeszcze dorzuce jedno zdjecie ze spaceru:
Tym razem wiecej fotek - z dedykacja dla Kuby P, ktory pisal, ze malo ;)