niedziela, 17 lutego 2013

Medellin - taki bardziej zielony Krakow...

Mieszkancy Medellin sa potwornie ze swojego miasta dumni. Nie bedac tutaj ciezko uwierzyc w to co mowia, ale jednak okazuje sie, ze miano jednego z najszybciej rozwijajacych sie miast na swiecie nie zostalo przyznane przypadkowo. Chyle czola i stwierdzam, ze Medellin jest piekne.

Miasto polozone 1500 m n.p.m., otoczone gorami, przez co czesto pada deszcz, ale za to roslinnosc bujniejsza niz w parku Tayrona na wybrzezu. 

Slyszalam kiedys okreslenie, ze Kolumbia to wiele odcieni zieleni... oj tak. A ze kolor zdecydowanie mi bliski to na prawde bardzo tu pieknie. 

Przed wycieczka do Medellin w Internecie mozna przeczytac np. ze:


  • Według badań Interpolu najniebezpieczniejsze miasto świata do roku 2003, kiedy przestępczość zaczęła spadać. Obecnie liczba morderstw rocznie waha się na poziomie 700. Tym samym znacznie niebezpieczniejsze jest np: amerykańskie Detroit - ok. 500, przy ponad 2 razy mniejszej liczby mieszkańców.
  • W Medellín urodził się kolumbijski piosenkarz, Juanes, działał tam też Pablo Escobar.
  • Medellín to jedna z narkotykowych stolic świata i w związku z tym popularne w Ameryce jest przysłowie "Naćpany jak mucha z Medellín".

Jednak nie warto jest sie tym przejmowac, bo w Medellin mozna pojechac kolejka do pieknego parku Arvi, ktory troche przypomina polskie gory... ah, jakos teskno mi sie zrobilo ostatnimi dniami ;)
Mozna tez zwiedzic Museo de Antioquia gdzie cale 3cie pietro jest pelne prac sprezentowanych przez znanego artyste Botero. Jego charakterystycznego stylu nie da sie nie rozpoznac. Mega mi sie podobalo - zarowno rzezby jak i obrazy :)

ze specjalna dedykacja dla przemilego sasiada... Znalazlam dla Ciebie dziewczyne! foto ponizej ;)




Udalo mi sie tez odwiedzic ogrod botaniczny w Medellin, wstep free, duzo piknikow, dzieciaki po szkole z plecakami, zakochani, mnostwo przepieknych motyli i roslin. A wsrod nich Kasia



Nastepnego dnia pojechalismy na dzialke do Carlosa, mojego bardzo dobrego kolumbijskiego znajomego, ktory to w bezposredni sposob przyczynil sie do tej wycieczki pytajac  za kazdym razem jak rozmawialismy - Kasia, kupilas juz bilety?! ;)
3 samochody bylych studentow Polimi (Politecnico di Milano), wiekszosc z nich poznalam w Como... cudne spotkanie i wspomnienia :) 
Dzialka miesci sie w malowniczej miejscowosci Jardin w gorach, ok 3 godziny drogi od Medellin. Niestety nie uda mi sie pojechac do Amazonii ale za w okolicach Jardin tak sie wlasnie czulam... jak w puszczy... 
Domek 2 pietrowy, 5 sypialni, kuchnia, salon, 2 lazienki, balkon i taras... 
Dookola rosna platanowce i krzewy kawy. A wygladalo to tak:

- jedzac swieze mango z sola i cytryna, przygotowane przez Natalie, w moim ukochanym hamaku na tarasie... 
- domek w ktorym stacjonowalismy

- a to ogrod sasiada


Jardin - po hiszpansku ´´ogrod¨ - mnostwo kwiatow...

i jeszcze dorzuce jedno zdjecie ze spaceru:


Tym razem wiecej fotek - z dedykacja dla Kuby P, ktory pisal, ze malo ;)





2 komentarze:

  1. Ja wiem dlaczego Ci odrobinę tęskno :)
    żeby móc podzielić się tymi wszystkimi wrażeniami :) Dla tubylców Kolumbii to zapewne nic nadzwyczajnego, ale dla nas? Cztero-pory-roku-bywalców, taka egzotyka zawsze będzie ponadczasowa i wyszukana w swoim smaku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. wracam soon i na prawde jest co opowiadac :)

    OdpowiedzUsuń